Wierzę w polskie biura podróży
Wierzę w polskie biura podróży
Express Bydgoski VIP
Co u PANA SŁYCHAĆ?
Wierzę w polskie biura podróży
Z JERZYM MATUSZA-KIEM, prezesem Kujaw-sko-Pomorskiego Oddziału Polskiej Izby Turystyki, wy¬kładowcą w Wyższej Szko¬le Gospodarki rozmawia Sabina Waszczuk.
Kiedy narodziła się w Panu pasja do zwie¬dzania?
Jestem specjalistą z geo¬grafii fizycznej a ściślej geomorfologii, nauki bada¬jącej powstanie wszelkich form na powierzchni zie¬mi. Na studiach największe szansę wyjazdu mieliśmy tylko do krajów tzw. demo¬kracji ludowej. W ramach praktyk zwiedziliśmy góry Kaukazu w Gruzji, byliśmy na Węgrzech, w Bułgarii, w Czechach i w Słowacji. Takie wyjazdy uczelnia mogła zapewnić. Wypraw do tzw. drugiego obszaru płatniczego nie doświad¬czyliśmy.
l wtedy połknął Pan bakcyla?
Zamiłowanie do turystyki wywodzi się z czasów, gdy byłem czynnym członkiem oddziału akademickiego PTTK i pracowałem społecz¬nie w turystyce studenckiej na UMK w Toruniu. Potem zdobyłem uprawnienia pi¬lota wycieczek. Reszta była kwestią przypadku. Na uczelni ogłaszało się biuro turystyczne Almatur. Posze¬dłem na rozmowę i zostałem przyjęty tak, jak stałem. Tak zacząłem wchodzić głębiej w arkana branży turystycz¬nej. Pracowałem tam osiem lat. To była kuźnia profesjo¬nalistów.
Lata praktyki w tej branży spowodowały, że był Pan idealnym kandydatem na wykładowcę w WSG?
To było później. Najpierw odszedłem z Almaturu, aby założyć oddział biura Sports Tourist, który istnieje do dnia dzisiejszego. To jest moje dziecko. Potem było polsko-niemieckie biuro Mak Tourist. Następnie była Gromada i krótki epizod z jednym z mniejszych hote¬li. To było takie puszczenie oczka w kierunku hotelar¬stwa. W międzyczasie wła¬śnie stałem się wykładowcą w policealnej szkole Kolfer w Bydgoszczy, która kształciła na potrzeby ruchu turystycz¬nego. W miarę jak się rozwi¬jała proponowano mi dalszą współpracę i niedługo minie 10 lat, jak uczę młodzież na tym kierunku.
Nie żałuje Pan odejścia z branży?
Nie. Przepracowałem w niej 25 lat i nikt nie jest w stanie mnie niczym za¬skoczyć. To jest mój kapi¬tał, który teraz przekazuję młodzieży. Tego, czego do¬wiedzą się ode mnie, nie wyczytają w żadnej książce. Geografia to wydział matka WSG, gdzie od dwóch lat łą¬czę jeszcze rołę wykładowcy z funkcją prodziekana. Nie zamieniłbym tego, na żadną inną funkcję czy stanowisko nawet w największej korpo¬racji turystycznej.
Czemu służy taki organ jak Polska Izba Turystyki?
Polska Izba Turystyki działa już 20 lat. W jej skład wchodzą biura podróży, część branży hotelarskiej, współpracujące z nią towa¬rzystwa ubezpieczeniowe, przewoźnicy turystyczni, gastronomia. Zrzeszając lobbujemy na rzecz roz¬woju turystyki i interesów tej branży. Jesteśmy pro¬szeni na wszelkie komisje sejmowe i senackie, gdzie nasi przedstawiciele, spe¬cjaliści z branży doradzają w tworzeniu ustaw. Usta¬wa z 17 września tego roku o usługach turystycznych to zwieńczenie naszych ostat¬nich wysiłków.
jak duża jest to organi¬zacja?
W skali Polski zrzeszamy przeszło 800 biur turystycz¬nych. W naszym kraju mamy ich aktualnie około 4 tysięcy, ale w tych 800 są największe firmy turystyczne Polski, któ¬re realizują około 75 procent ofert wychodzących na ry¬nek zagraniczny. Tu względy jakościowe odgrywają naj¬większą rolę. My uwiarygod¬niamy ich przynależność. Co roku jej członkowie są wery¬fikowani. Tu nie ma nic doży¬wotnio.
jest Pan za zwiedzaniem zorganizowanym, czy na własną rękę?
Wiedza turystyczna wcho¬dzi przez nogi, a nie przez głowę - zwykł mawiać mój ukochany profesor z geolo¬gii. To, co turyści przejdą, do¬tkną, jest w moim mniemaniu najlepszą formą zwiedzania. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć dosłownie wszystko to, albo musiałby przyjechać indy¬widualnie i poświęcić temu miejscu tydzień, dwa albo zdecydować się na wybranie z biurem podróży tylko naj¬większych pereł.
Czy po upadłości Selecto-urs i Orbisu ludzie odejdą z biur podróży?
Upadłość tych dwóch firm w żaden sposób nie wpłynie na popularność biur podró¬ży, choć na pewno najwięk¬szym ciosem dla nas był Or-
bis. W dalszym ciągu ludzie chcą mieć wszystko na tacy. To wynika z braku czasu i tego, że nie na wszystkim się znają. Zawsze należy pamię¬tać, że przewodnictwo, czy usługi hotelarskie będą droż¬sze dla turysty indywidual¬nego, niż dla grupy, która ma wynegocjowane rabaty. W krajach wysokorozwi¬niętych nie ma takiego roz¬drobnienia biur podróży, jak u nas. Bardzo możliwe, że za jakiś czas te mniejsze będą się scalały w większe orga¬nizmy, żeby podołać na ryn¬ku we współzawodnictwie. Polska nie ma szczęścia do kapitału zagranicznego w turystyce. Wszystkie biu¬ra, które upadły w ostatnich latach miały taki właśnie kapitał.
Czy zrealizował Pan już swoje marzenie - podróż do Ameryki Południowej i Środkowej?
Jeszcze nie. Jeśli mam czas wolny to wolę go spędzić na łonie rodziny niż planować kolejną podróż. Przyzna¬ję, że Peru, Meksyk to moje ogromne marzenie. Gdyby się tak trafiło, aby za jednym zamachem zwiedzić nawet trzy państwa, poszedłbym jak w dym, ale z biurem po¬dróży - bo wierzę w nasze polskie biura. Wiem, które na co stać. Wiem też w czym się specjalizują. Chętnie z jednym z nich wybrałbym się w taką podróż.
TECZKA PERSONALNA
Znak zodiaku Wodnik
Ulubiony:
kolor granatowy
kwiat róża
samochód mercedes
alkohol whisky
autor H.Sienkiewicz
l film Kariera N.Dyzmy