Studenckie życie, czyli gdzie zaszaleć?
To jest miejsce na skrót/zwiastun newsa.
City Bydgoszcz
W Bydgoszczy nie ma zbyt wielu klubów typowo studenckich - twierdzi Marek Szpak. - Studenci wtopili się w tłum.
Marek Szpak stara się o posadę kierownika klubu studenckiego "Bunkier". Chciałby stworzyć tam lokal, który daje natchnienie.
Między nauką a zabawą
- Na studiach jest czas na wszystko. Na naukę i zabawę. Jedyny szkopuł, to wiedzieć jak to pogodzić -mówi Marcin Centkowski, student politologii. -Warto też rozwijać swoje pasje.
- W Bydgoszczy nie ma zbyt wielu klubów typowo studenckich - twierdzi Marek Szpak. - Studenci wtopili się w tłum.
Marek jest świeżo upieczonym magistrem politologii bydgoskiego UKW. Do niedawna sam pełnymi garściami czerpał ze studenckiego życia.
- Zawsze lubiłem imprezy i często na nie chodzę - przyznaje Marek. - Z moich obserwacji wynika, że w Bydgoszczy nie ma klubów typowo studenckich. Jest oczywiście Spin -klub studentów ATR - ale on jest w Fordonie i niewiele osób tam dociera. Jego bywalcami są głównie mieszkańcy pobliskich akademików. W centrum miasta nie ma nic. Dawniej funkcjonował Beanus, jeszcze za czasów WSP, ale chyba umarł śmiercią naturalną. Z braku laku studenci wmieszali się w tłum. Można ich spotkać praktycznie w każdym bydgoskim i klubie. Wiedzą o tym właściciele lokali i wykorzystują to jak mogą. Większość pubów organizuje czarne środy i studenckie czwartki. Wiadomo - student biedny, ale pan. Skoro studentów w Bydgoszczy jest coraz więcej, to muszą się gdzieś bawić. Tanie piwko zwabi każdego. Oczywiście są w naszym mieście miejsca, które choć nie mają studentów w nazwie, to są przez wszystkich kojarzone z żakami.
Na pewno takim miejscem jest Trip - potwierdza Marek.-Z tego co słyszałem bardzo studencki jest również Kredens. Niestety, większość takich miejsc niczym nie różni się od
siebie. Leci w nich ta sama muzyka puszczana z tych samych „MP trójek". Mnie nigdy to nie pociągało. Zawsze byłem fanem oryginalnych pomysłów i świeżego spojrzenia na muzykę. Na szczęście jest kilka knajp, które nie giną w tłumie. Myślę, że Dyrekcja swoim klimatem przyciąga dużo studentów, którzy nie pogardzą też zapewne nowo-otwartą Estradą. Mimo wszystko jest w czym wybierać i chyba każdy student znajdzie w Bydgoszczy miejsce dla siebie. Nasz rozmówca przyznaje jednak, że trochę tęskni za studencką kulturą, o której opowiadali mu rodzice.
Dziś studenci chyba mają mniej czasu niż kiedyś, żeby się spotykać, rozmawiać, tworzyć jakieś wspólne kółka zainteresowań - przypuszcza Marek Szpak. - Chciałbym to zmienić. Dlatego gdy dowiedziałem się, że Kanclerz WSG szuka kogoś, kto poprowadzi klub studencki tej uczelni, od razu się zgłosiłem. Ta szkoła ma fantastyczny kampus, najładniejszy w całej Bydgoszczy, a klub znajduje się w jego centrum. Codziennie przewijają się tam setki studentów. Chciałbym stworzyć miejsce, do którego chętnie wpadną między zajęciami. Nie po to, żeby napić się piwa. Po to, żeby porozmawiać, poczytać, posłuchać dobrej muzyki. Chciałbym, żeby to studenci tworzyli jego klimat, żeby ten klub dawał im to, czego naprawdę potrzebują. Spokój, a może nawet natchnienie. Mam już kilka pomysłów, jak ożywić to miejsce, ale na razie nie wiem, czy będę miał możliwość, więc wolę nie zapeszać. Na pewno myślę o
nawiązaniu współpracy z innymi bydgoskimi klubami. Wspomniana wcześniej Estrada leży po drugiej stronie rzeki. Może dałoby radę zbudować jakiś prom linowy i połączyć te dwa kluby - żartuje nasz rozmówca.A tak poważnie, to myślę, że współpraca polegałaby na wymianie. „Bunkier", bo tak nazywa się studencki klub WSG z racji swego położenia, działałby zapewne głównie w ciągu dnia, choć nie wykluczam szalonych, nocnych imprez. W tygodniu jednak wieczorami studenci mogliby się przenosić do jakiegoś innego klubu, gdzie po okazaniu legitymacji mieliby preferencyjne ceny. To na razie tylko luźne pomysły, ale chyba nie niemożliwe do zrealizowania. Gdyby się udało, to może Bydgoszcz, podobnie jak Toruń, zyskałaby miano studenckiego miasta? Myślę, że to jest do zrobienia.