Prostota zabije bezguście

Prostota zabije bezguście

31gru2009

Domy na jednej nodze, przeszklone bryły z płaskim dachem. Budynki - rzeźby. Czy śmiałe wizje młodych architektów upiększą świat?

Express Bydgoski

Unikalne projekty architektoniczne rozpalają emocje. Zwłaszcza tam, gdzie nowoczesna bryła wbija się w starą zabudowę miasta. W Toruniu spore kontrowersje wzbudza projekt sali koncertowej na Jordankach - dzieło hiszpańskiego architekta Fernanda Menisa. Podzielony na cztery moduły gmach z białego betonu i czerwonej cegły podoba się młodym architektom. - To będzie międzynarodowa wizytówka Torunia - mówią. Starsi kręcą nosem. - To obiekt z innej bajki, nie pasuje do istniejącej zabudowy - uważają. W Bydgoszczy nie milkną dyskusje nad projektem zabudowy zachodniej pierzei Starego Rynku. Nowoczesny budynek ze szkła, stali i kamienia autorstwa biura GM Architekci zyskał zagorzałych przeciwników. Przeciw nowoczesnej zabudowie Rynku protestują członkowie Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy. Postulują odtworzenie pierzei w historycznym kształcie. - Miłośnicy Bydgoszczy mogli przecież stanąć do konkursu i zaproponować własny projekt. Z odbudowanym pojezuickim kościołem - oburza się Marcin Sajdak z GM Architekci. Ten świeżo upieczony absolwent urbanistyki i architektury bydgoskiej WSG uważa, że świat idzie do przodu i nie powinno się wznosić średniowiecznych kamienic. - Kopiowanie jest uzasadnione tylko wtedy, gdy obiekt będzie mógł pełnić podobną funkcję - dodaje jego kolega z GM Architekci, Przemysław Gawęda; też świeżo po dyplomie. Obydwaj nie są w tych poglądach odosobnieni. Spośród 52 konkursowych prac tylko jedna zakładała odbudowę kościoła na bydgoskim Starym Rynku. Pozostałe stawiały na funkcjonalność i nowoczesność. - Czasy architektury odtworzeniowej, sentymentalnej już się skończyły - powtarza znany architekt prof. Stefan Kuryłowicz. Jego zdaniem, jeden trafiony architektonicznie nowy obiekt może przynieść miastu większą sławę. - My nie chodzimy w kontuszach, a technologie budowlane wciąż idą do przodu. Hiszpański projekt sali koncertowej na Jordankach to też znak czasu, takie współczesne dzieło sztuki - zgadza się z tymi opiniami toruński architekt Maciej Kuraś. Prezentuje pokolenie trzydziestolatków. Ma sporo klientów w podobnym wieku. Ci już nie tęsknią za pseudodworkami, z wieżyczkami i kolumnadą. To były marzenia ich rodziców. Im bliższa jest prostota i funkcjonalność obiektu. Maciej Kuraś znakomicie się w takich projektach realizuje. Niedawno przerobił klockowaty bliźniak z czasów PRL na nowoczesne architektoniczne cudo (na zdjęciu). Wtopiło się w toruńskie osiedle domków jednorodzinnych. Kusi sąsiadów do podobnych zmian. - Modernistyczna bryła. Taka estetyka dziś obowiązuje - mówi Kuraś. Każdy projekt dopasowuje do indywidualnych upodobań i sposobu życia klienta oraz środowiska. Wiejskie domy projektuje inaczej niż te w mieście. Mają być bliższe naturze, choć też minimalistyczne i funkcjonalne. - Nie da się nic zrobić, jeżeli nad tym, jak i z czego się buduje, nie będzie ściślejszego nadzoru - uważają młodzi architekci z Bydgoszczy. O urodzie wyrastających na obrzeżach miasta jednorodzinnych domków mówią krótko: - Szkoda gadać! Totalny chaos urbanistyczno - architektoniczny i bezguście! Każdy chce zostać szlachcicem i na kilkusetmetrowej działce wznosi sobie pałac. Z punktu widzenia architekta lepiej wyglądają stare, walące się chałupy niż te pseudodworki z oknami w kształcie kwadratu, trójkąta i z łukiem na jednej ścianie. - Brakuje nam zachowania tradycji regionu. Taki sam dom można zobaczyć nad morzem i w Zakopanem - uważa Adam Ziółkowski, student IV roku urbanistyki i architektury bydgoskiej WSG. Jak należałoby to uzdrowić i jaką tradycję w Kujawsko-Pomorskiem kultywować? - Prosta bryła, dwuspadowy dach pod określonym kątem w jednym kolorze i trzy kolory elewacji do wyboru. Takie przestrzeganie reguł stworzy porządek w formie i przestrzeni - twierdzi. - Wystarczy, że obok domów z czerwoną dachówką pojawi się jeden z niebieską i całe osiedle na tym traci. Podobno mamy miejscowe plany zagospodarowania, a każdy dom wygląda inaczej. Prawo budowlane powinno być bardziej restrykcyjne - uważa Dariusz Witucki. Jego i innych młodych architektów najbardziej drażni styropianizm. Tak nazywają modę na malowanie ocieplanych styropianem budynków w tęcze, kwiatki i biedronki. - To zły trend. Trzeba tego zabronić, bo to zła wizytówka miasta - uważają. Młodym podoba się to, co ich starsi koledzy uważają za peerelowską sztampę - Wybudowane w latach 60. i 70. bydgoskie osiedla: Leśne, Kapuściska i Ikara to przykład dobrej urbanistyki - twierdzą studenci oraz absolwenci architektury. I ubolewają, że cały ten przestrzenny ład zakłóca rażąca kolorystyka blokowych elewacji. Toruń trochę lepiej broni się przed radosną twórczością na styropianie. Nic dziwnego. Chce zostać w 2016 r. Europejską Stolicą Kultury, a to zobowiązuje. Nie tylko do utrzymania w dobrym stanie Starówki. Miasto chce mieć centrum kulturalno-kongresowe, salę koncertową i halę sportową z prawdziwego zdarzenia. - Bydgoszcz ma swoją „Łuczniczkę", u nas będzie, zaprojektowane przez bydgoskich architektów, Toruńskie Centrum Sportu. Większe niż bydgoskie, bo z bieżnią lekkoatletyczną - cieszy się Maciej Kuraś. Marzy mu się szybkie połączenie komunikacyjne Torunia z Bydgoszczą. - Tylko wtedy to, co zbudujemy w obu miastach, będzie służyć wszystkim mieszkańcom regionu - uważa. Jego młodszym kolegom z Bydgoszczy też marzą się nowe projekty komunikacyjne. Szybki pociąg i tramwaj oraz obwodnice rozładowujące miejskie korki. Centrum miasta też pozostawia wiele do życzenia. - Niezagospodarowany jest bulwar nad Brdą. Mogłyby tam powstać kawiarenki, ciekawe domy i mariny. Tramwajem wodnym nikt dziś nie pływa, bo nie ma po co - mówią. Chcieliby to zmienić. Mają szanse? - Zbyt mało jest konkursów dla absolwentów i studentów urbanistyki, a jeżeli już ktoś je organizuje, to nagroda nie zachęca do udziału - twierdzą młodzi. Zwykle ten, kto je ogłasza, ma kosztowne wymagania (projektant musi przygotować plansze), a na zwycięzcę czeka nagroda książkowa. - O konkursie na zagospodarowanie placu Teatralnego nikt z nas nie słyszał. Przypadkiem dowiedzieliśmy się, że taki był i nie został rozstrzygnięty, ponieważ zabrakło ofert - wspominają absolwenci architektury WSG. - Gdyby ul. Focha była deptakiem, to plac Teatralny miałby dziś inne znaczenie, a Bydgoszcz zyskałaby na urodzie - uważa Marcin Sajdak. Młodym wizjonerom bardzo podoba się budynek BRE-Banku, a tych, którzy chwalą urodę galerii Focus, zaskakują nieco inną oceną: - To przeskalowany projekt. Wielki kloc z korytarzami w środku. Zero przestrzeni. Gdy ktoś porównuje Focus do poznańskiego Browaru, ogarnia nas śmiech. Tam stworzono perfekcyjne dzieło, tu jest architektoniczny klops - uważają młodzi projektanci. Nie podoba im się zburzenie starych budynków rzeźni i komina. - Można je było wykorzystać - twierdzą. Pokazują własne projekty zagospodarowania terenu po zakładach mięsnych. Wiedzą, że u inwestorów takie projekty nie mają szans. - Bo oni chcą, by powstała jak największa powierzchnia komercyjna, porządek architektoniczny schodzi na daleki plan - uważają. Młodzi widzą kilka historycznych miejsc do uratowania. - Można wspaniale zagospodarować bydgoski Londynek i budynki po wojskowych koszarach - wskazują. Swoje pomysły przekuwają na projekty. Nikt się nimi nie interesuje, więc architektoniczne wizje młodych lądują w szufladzie. To nie jest ogólnopolski trend. Polscy projektanci zaczynają się liczyć na świecie. Niektórych czeka... międzynarodowa sława Prawdziwą gwiazdą wśród młodych polskich projektantów jest Robert Konieczny ze śląskiej pracowni KWK Promes. Jego modernistyczny Dom Aatrialny (pod Opolem) zdobył w 2006 roku tytuł najpiękniejszego domu świata portalu World Architecture News. Międzynarodowy sukces odnieśli projektanci Front Architects z Poznania. Ich dom na jednej nodze został uznany przez opiniotwórcze pismo „Wallpaper" za najlepszy projekt 2008 roku. Doceniono też za granicą projekty śląskiego architekta Przemo Łukasika, który przerabia obiekty przemysłowe na atrakcyjne lofty. W Ormontowicach, niedaleko Gliwic, Przemo Łukasik i Łukasz Zagała zbudowali dom przypominający kształtem długi barak, z całkowicie oszkloną południową ścianą. Wnętrze budynku też jest minimalistyczne. Wylewane podłogi, duże przestrzenie, wyeksponowane rury. W Polsce to jeszcze rzadki widok, ale będziemy się z nim oswajać. Współczesna architektura wraca do modernistycznej prostoty z lat 20. i 30. ubiegłego wieku. Takie są, m.in., domy łódzkich projektantów z pracowni Moomoo. Ich dziełem jest podwarszawska rezydencja z wielką zewnętrzną zasłoną, kamuflującą jedną kondygnację. Dla czasopisma „Wallpaper" łódzcy projektanci z Jakubem Majewskim i Łukaszem Pastuszką na czele przygotowali projekt całkowicie przezroczystego domu. Pod Poznaniem stoi inne ich dzieło: dom przypominający swoją konstrukcją most. Przejściowa moda? A może jeszcze nie wiemy, co pokochamy i co wyda nam się piękne...

Aktualności

KONTAKT

Wyższa Szkoła Gospodarki
85-229 Bydgoszcz
ul. Garbary 2

Biuro Rekrutacji
tel. 52 567 00 00
e-mail: rekrutacja@byd.pl

Biuro Obsługi Zarządu Uczelni
tel. 52 567 00 47/48
fax. 52 567 00 77
e-mail: rektorat@byd.pl

Newsletter

Bądź na bieżąco i otrzymuj najnowsze informacje

PARTNERZY WSPÓLNIE TWORZYMY JAKOŚĆ

  • Polskie Towarzystwo Ekonomiczne
  • LOGON SA
  • Pojazdy Szynowe PESA Bydgoszcz SA Holding
  • Santander
  • Mobica
  • PIT
  • Sunrise System
  • Pracuj.pl
  • Rewital
  • Transport & Logistics Supply Chain - Wojciech Goliński
© 2025 Wyższa Szkoła Gospodarki