Muszą udowodnić turystom, że BYDZIA TO NIE BRZYDZIA
To jest miejsce na skrót/zwiastun newsa.
Gazeta Wyborcza
Rozmowa z Darią Brodziak* SANDRA FEDEROWICZ: Istnieje już kilka tras zwiedzania naszego miasta. Po co kolejna? DARIA BRODZIAK: Bez obrazy, ale one są po prostu nudne. Turyści, którzy przyjeżdżają do Bydgoszczy, potrzebują jakiejś odmiany. Oglądanie kościołów i Starego Rynku jest OK, ale my proponujemy coś oryginalniejszego. Chcemy wprowadzić powiew świeżości na rynku turystycznym naszego miasta. Co chcecie im pokazać? - Na zupełnie nowym przebiegu trasy. Postanowiliśmy, że wycieczkę po Bydgoszczy oprzemy na Brdzie i wszystkim, co się z nią kojarzy. Motywem, który powtarza się co kilka metrów, są mosty. Mamy przygotowaną mapkę, która nie tylko zawiera wytyczoną drogę, ale także zdjęcia zaproponowanych miejsc w ujęciu dzisiejszym i sprzed lat. Dzięki temu turyści i bez pomocy przewodnika poznają historię atrakcji turystycznych. Chcemy odkryć na nowo lu b po prostu pokazać miejsca, które powinny stać się sztandarowymi atrakcjami Bydgoszczy. Rzeczy niecodzienne. Weźmy takie Muzeum Farmacji czy elektrownię. Rzadko kto tam zagląda, a przecież tam nie można się nudzić. Dlaczego akurat woda stalą się głównym motywem trasy? - Historia naszego miasta pisana jest przez Brdę. Jest nad nią tyle pięknych zakątków. Turystyka w Bydgoszczy może się przecież rozwijać dzięki związkom z wodą. Wystarczy rozwinąć węzeł żeglarski czy kajakowy. Nie twierdzimy jednak, że trasa jest już opracowana w stu procentach. Jeśli okaże się, że pomysł z wodą jest nie najlepszy, zmodyfikujemy go. Mamy głowy pełne pomysłów. Skąd promujące waszą akcję hasło „Czy Bydzia to Brzydzia"? - Z tym drugim określeniem spotykamy się bardzo często. W marcu będziemy naszą trasę testować po raz pierwszy. Wyruszymy pięćdziesięcio osobową grupą, w której znajdą się studenci z naszego miasta i z Francji, a także dwaj francuscy profesorowie, którzy na co dzień wykładają na WSG, ale nie mieli dotąd okazji zwiedzić Bydgoszczy. Pójdą z nami także członkowie stowarzyszeń polsko- francuskich. Pod koniec eskapady zapytamy ich, czy rzeczywiście „Bydzia to Brzydzia" i czy bydgoska część uczestników wyprawy znała wcześniej zaproponowane miejsca. Poza tym to przewrotne haslo, które łatwo zapada w pamięć i jest bardzo medialne, a my chcemy dotrzeć z naszym projektem do jak największej grupy osób. Przetestujecie wasz szlak i co dalej? - Będziemy starali się go skomercjalizować. Być może wyjdziemy z ofertą jego promocji do władz miasta i województwa, hotelarzy, przewodników i wszelkich osób związanych z turystyką. Już mamy zapewnienie, że naszą trasę wykorzysta biuro turystyki WSG i Pracownia Bydgoskiego Węzła Wodnego. ROZMAWIAŁA SANDRA FEDEROWICZ * Daria Brodziak - koordynatorka nowej trasy. Podobnie jak pozostali jej twórcy, kształci się na studiach typu Master przy Wyższej Szkole Gospodarki. Studenci tego programu mają w Bydgoszczy zajęcia z profesorami uniwersytetu w Tuluzie i dzięki temu mają możliwość zdobycia dyplomu francuskiej uczelni. Bydgoszcz w pigułce. A raczej „w ekskluzywnej pralnice" - tak określają swój program studenci WSG. Szlak ich autorskiej trasy będzie wiódł od budynku Akademickiej Przestrzeni Kulturalnej WSG przy moście Królowej Jadwigi, poprzez mosty Solidarności, Wyspę Młyńską, zabytkową elektrownię wodną, Stary Rynek, most Sulimy- -Kamińskiego, Jaz Farny, muzea Farmacji i Leona Wyczółkowskiego, aż do stadniny koni i starego browaru w Myślęcinku.