Bydgoszczanie Debatują o swojej tożsamości
Bydgoszczanie Debatują o swojej tożsamości
Gazeta Wyborcza Toruń
PATRON DLA BRZYDKIEJ PANNY
Filarami bydgoskiej tożsamości jest bycie kibicem i przeciwnikiem Torunia - to diagnoza studentów politologii tamtejszej Wyższej Szkoły Gospodarki. Nasi sąsiedzi chcą to zmienić
Co to znaczy być bydgoszczaninem? Czy nasi sąsiedzi lubią swój e miasto? Na te pytania szukali odpowiedzi uczestnicy zorganizowanej w czwar¬tek przez naukowca z Wyższej Szkoły Gospodarki Marka Chamota debaty o tożsamości bydgoszczan. - Zapytałem studentów politologii o to, z czym kojarzy im się miesz¬kaniec Bydgoszczy- mówi Grzegorz Kaczmarek, socjolog. - Powtarzały się tylko dwie odpowiedzi: to ktoś, kto stawia siebie w opozycji do sąsiadów, w szczególności Torunia, i jest kibi¬cem sportowym. Ktoś im to jednak włożył do głowy. W inwestycjach sta¬wia się na „orliki" i stadiony, a władze targują się, ile pieniędzy miasta do¬stały z Unii. Studenci są ofiarą tych, którzy takie etykiety Bydgoszczy przyklejają. Zdaniem socjologa problem z bu¬dowaniem tożsamości wynika także z braku mitu założycielskiego. - Ale nie chodzi o daleką przeszłość wyjaśnia. - Wrocław ma świeży mit przyjaznych władz i ciekawych kultu¬ralnych imprez - mówi Kaczmarek. A w Bydgoszczy najlepiej sprzedaje
się żużel i piłka nożna. Na tym tożsa¬mości nie zbudujemy. Do braku mitu odwołał się także Ja¬cek, historyk, polonista i wy¬kładowca w Instytucie Kulturoznawstwa w WSG. - Bydgoszcz to brzydka panna na wydaniu, w dodatku bez posagu w po¬staci tego pozytywnego mitu. Zamiast ten brak zasłaniać, stwierdza, że i tak
nie musi się starać i nikomu podobać. Bariery wbudowaniu silnej więzi z miastem Lindner widzi też w złym za¬gospodarowaniu centrum i absurdal¬nych szlakach komunikacyjnych. - W każdym dużym mieście jak Bydgoszcz jest w Centrum mnóstwo miejsc, gdzie można przysiąść i wypić kawę, po prostu odpocząć na świeżym powietrzu.Na całej ul. Gdańskiej nie ma takiego, a przecież nazywa sieją deptakiem. Ja¬koś nie stwarza nam się warunków do
zakochania się we własnym mieście – stwierdził Paweł Łysak, dyrektor bydgoskiego Teatru Polskiego, widzi natomiast, że z braku silnej więzi można zbudować atut.
- Różnimy się od krakowiaków, po¬znaniaków czy mieszkańców stolicy. Oni tak silnie utożsamiają się ze swoim mia¬stem, że trudno zaproponować tam no¬we rozwiązania. Mają gotową receptę na wszystko. A nas cechuje dynamizm, któ¬ry - jeśli będziemy celować wysoko - zmieni Bydgoszcz w szybko rozwijajଠce się miasto. Pokazaliśmy przy projekcie Europejska Stolica Kultury 2016, że energii nam nie brakuje. Jesteśmy głod¬ni zmian, a przyszłość należy do głod¬nych. Glosy z sali potwierdziły, że diagno¬za dyrektora teatru przypadła bydgosz¬czanom do gustu.
- Twierdzenie, że Bydgoszcz nigdy nie będzie Wrocławiem, o mały włos sprawiło, że nie złożylibyśmy aplikacji do ESK 2016 - mówi Jerzy Górzyński. - Było mi wstyd, kiedy dowiedziałem się, że jako jedyne wielkie miasto w ogóle za¬stanawiamy się nad kandydowaniem. Sami siebie skazujemy w ten sposób na prowincjonalizm.
Wstyd z powodu tego prowincjonalizmu, jaki doskwiera wielu bydgoszcza¬nom, to kolejna przeszkoda w budowa¬niu własnej tożsamości, bo ona potrze¬buje dumy z własnego pochodzenia. Szukać tożsamości należy w tym, co dobre, a nie w tym, czego nam brak, starać się znaleźć przymiotniki, które połączą bydgoszczan. A my tu uprawia¬my samokrytykę dla samokrytyki - po¬wiedział inny z uczestników dyskusji. Moja córka na lekcji historii usłysza¬ła od nauczyciela, że historii Bydgosz¬czy uczyć się nie będą, bo to nudne i brzydkie miasto. Są ładniejsze. Nie ma się co dziwić, że potem z arogancją pod¬chodzimy do swojego miejsca zamiesz¬kania - wskazywali kolejni dyskutanci.
Do zbudowania tożsamości Byd¬goszcz potrzebuje także swojego pa¬trona. - Wrocław ma swojego świętego Cze¬sława, my nie mamy nie. Albo mamy Twardowskiego, który nie ma nic wspól¬nego z Bydgoszczą. Jeszcze sobie kozioł¬ki z Poznania przywieźmy i bazyliszka z Krakowa, to będziemy mieć kalejdo¬skop fikcyjnej symboliki miasta - twier¬dzili uczestnicy debaty.
Bydgoszczanie z autorytetem
Według Marka Chamota są trzy postacie, autorytety związane z Bydgoszczą, które mogłyby być wzorcami postaw dla jej mieszkańców, ich patronami. To Witold Bełza - twórca pierwszej polskiej biblioteki w mieście po powro¬cie do macierzy w 1920 r. Dzięki niemu powstały bogate księgozbiory naukowe, które zastępowały społeczeństwu chwilowy brak uczelni wyższej.
Andrzej Szwalbe - autor idei muzycznej Bydgoszczy, która jest jednym z wyróżników miasta, ojciec Filharmonii Pomorskiej, współtwórca Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego i inspirator utworzenia Akademii Bydgoskiej. Trzecim jest Tadeusz Nowakowski, pisarz i reporter papieża Jana Pawła II, redaktor i współtwórca Radia Wolna Eu¬ropa. W latach 90. powrócił z emigracji do Bydgoszczy i tam zmarł
A co kształtuje tożsamość torunian? Z czym kojarzy się mieszkaniec naszego miasta? Czy je lubimy?
CZEKAMY NA OPINIE: redakcja@torun.agora.pl